Rynek cargo próbuje złapać wiatr
DACHSER Polska reaguje na "nową normalność” w branży frachtu lotniczego. Krok po kroku zwiększa się dostępna przestrzeń ładunkowa i częstotliwość lotów, ale nadal istnieje duża różnica pomiędzy sytuacją sprzed COVID-19 i teraźniejszością. Wciąż łatwiej też wysłać międzykontynentalną przesyłkę lotniczą przez Frankfurt niż przez Warszawę, chociaż i w Polsce sytuacja powoli się poprawia - ocenia globalny operator logistyczny DACHSER Air & Sea Logistics Polska.
"Ruch pasażerski jest stopniowo przywracany, a wraz z nim zwiększa się również przestrzeń ładunkowa dla towarów. Rynek frachtu lotniczego powoli się podnosi, choć sytuacja jest nadal daleka od normy. Dzisiaj największym wyzwaniem jest nieregularność połączeń. Nie ma stałego rozkładu rejsów, zmiany w ostatniej chwili są standardem. To jest to, co branża nazywa "nową normą". Teraz właśnie procentuje znajomość branży przez operatora i jego relacje z liniami. Obecna niestabilność rynku wymaga szybkich reakcji i elastyczności, by sprostać wyzwaniom. Dlatego DACHSER Polska oferuje niezawodne i inteligentne rozwiązania w oparciu o naszą globalną sieć. Na przykład, DACHSER może zapewnić dotarcie przesyłki do odbiorcy w USA w 3-4 dni, co jest wynikiem podobnym do okresu sprzed pandemii”, mówi Robert Pastryk, Dyrektor Generalny Air & Sea Logistics DACHSER Polska.
W celu zaoferowania stabilnej obsługi i skrócenia czasu dostawy, DACHSER Polska korzysta z międzynarodowego hubu lotniczego we Frankfurcie, wykonując transporty z i do tego portu w ramach swojej europejskiej sieci transportu drogowego. Beneficjentami tej płynnej współpracy pomiędzy logistyką drogową oraz lotniczą i morską DACHSER są klienci operatora.
"W szczytowym okresie pandemii, Frankfurt, jako europejski węzeł komunikacyjny, wykorzystywał czartery, aby sprostać zwiększonemu zapotrzebowaniu na sprzęt medyczny, tj. testy na Covid-19, maski, przyłbice i rękawice ochronne. W sumie DACHSER wykonał 40 dedykowanych czarterów transkontynentalnych. Obecnie nadal ważną część ładunków stanowią przesyłki medyczne i farmaceutyczne, ale jednocześnie rośnie ilość towarów z innych, stopniowo "rozmrażanych" branż, głównie w eksporcie", zauważa Robert Pastryk.
Morzem i koleją
Część towarów, ze względu na swoją specyfikę, musi być dostarczona samolotem, ale są też produkty, gdzie akceptowalny staje się inny środek transportu. Na perturbacjach w branży lotniczej zyskuje kolej na trasie Nowego Jedwabnego Szlaku oraz transport morski.
"W przypadku handlu z Azją, kolej okazuje się być alternatywą dla importerów i eksporterów, którzy wcześniej nie brali jej pod uwagę, bo zależało im na czasie. Przy mniejszej dostępności przestrzeni ładunkowej w transporcie lotniczym, opcja ta zyskała na atrakcyjności, zwłaszcza że różnica w stawkach jest duża. Niektórzy nasi klienci zdecydowali się na taką zmianę. W tej sytuacji rośnie również udział drobnicy morskiej w globalnym transporcie, zwłaszcza do i z USA, a także z Chin. Można powiedzieć, że wolumen tych przesyłek odbudował się do stanu sprzed pandemii - podsumowuje Robert Pastryk.